Czy CLIO to buldożer

          Jedną z najbardziej charakterystycznych metod antypatriotycznej pedagogii koalicji rządzącej PO-PSL jest brutalne sondowanie, ile jeszcze można amputować drogą decyzji administracyjnych z obszaru narodowej tożsamości kolejnych jej segmentów, czy to w postaci kolejnej próby usunięcia historii z programów szkolnych – czemu przynajmniej w pewnym stopniu zapobiegli polscy patrioci, uczestnicy protestów głodowych w 2012 r. – czy też, jak to miało miejsce kilkanaście dni temu, poprzez wycięcie z narodowego kanonu lektur szkolnych kolejnych arcydzieł: ˝Konrada Wallenroda˝, ˝Pana Tadeusza˝, Trylogii.

           Że są to działania celowe, strategiczne, mające swe wielorakie, także obce, zewnętrzne uwarunkowania, niech posłużą za dowód dwa przykłady. Kiedy po 1990 r. na samym początku transformacji zaczęliśmy otrzymywać pewne fundusze europejskie, to w strukturze ich podziału pojawiła się od razu pewna charakterystyczna prawidłowość. Otóż na restrukturyzację wszystkich przedsiębiorstw przemysłowych w Polsce, hut: Katowice, Częstochowa, Sendzimira, wszystkich tych już dzisiaj legendarnych Cegielskich, Zamechów, Pafawagów, Ursusów i Stoczni, Zachód przeznaczył 50 mln ECU, a na reformę polskiej oświaty aż 70 mln ECU, pod dwoma wszakże warunkami. Pierwszy – drastyczne ograniczanie, rugowanie z programów nauczania przedmiotów humanistycznych: języka polskiego i literatury polskiej oraz historii. Warunek drugi – przygotowywanie kolejnych roczników polskiej młodzieży do jak najwcześniejszego osiągnięcia zdolności produkcyjnych i wejścia na rynek pracy. I dlatego nie dziwi, choć jest wyjątkowo perfidne, to, że tymi dotacjami dla polskiej oświaty nie interesowały się ministerstwa edukacji Niemiec, Francji czy Anglii, lecz Bank Światowy i inne banki kontrolowane przez największe potęgi Zachodu. Cel był jeden. Zlikwidować dotychczasową ewidentną przewagę intelektualną i osobowościową polskiej młodzieży nad równolatkami z państw Unii Europejskiej i przeznaczyć kolejne roczniki młodych Polaków na długie dekady do podrzędnej, niekierowniczej i nietwórczej roboty na rzecz prosperity niemieckiej Europy.
           Nic się pod tym względem nie zmieniło. Międzynarodowe ośrodki nadal trzymają poprzez ministerstwo deblistek: Hall – Szumilas pieczę nad polską oświatą. Jest taki ministerialny Instytut Badań Edukacyjnych, gorliwy i wyróżniający się uczestnik międzynarodowej struktury organizacyjnej pod nazwą CLIO. To nie sympatyczny francuski samochodzik, lecz prawdziwy buldożer przewracający do góry nogami polską oświatę. To właśnie eksperci rządowego Instytutu Badań Edukacyjnych z nadania i natchnienia ponadnarodowej kosmopolitycznej organizacji CLIO ordynują ministerstwu edukacji i premierowi Tuskowi m.in. taką dyrektywę i wykładnię, iż patriotyzm, interes narodowy, tożsamość narodowa nie mogą być jakąkolwiek wskazówką, jakimkolwiek paradygmatem nauki historii w szkołach.
          I to się cały czas dzieje, bo to tutaj właśnie bije jedno ze źródeł inspiracji i jednocześnie decyzji minister Szumilas i premiera Tuska o kolejnych rugach polskich arcydzieł literackich z polskich szkół. Ta ostatnia, dotycząca ˝Konrada Wallenroda˝, ˝Pana Tadeusza˝ i „Trylogii”, wywołała już gromkie larum polskich patriotów. Gremialnie w obronie polskiej kultury i tożsamości narodowej i w obronie swoich wychowanków wystąpili poloniści, nauczyciele języka polskiego i literatury polskiej, ze wszystkich typów szkół.
           Im zatem z szacunku, w nagrodę i dla wspomożenia ducha zadedykujmy piękny i mądry wiersz śp. Andrzeja Waligórskiego pod tytułem

˝List w sprawie polonistów˝.

Polonista to nie zawód, lecz hobby,
Polonistą być – nie życzę nikomu.
Polonista po godzinach nie dorobi,
Choćby zabrał robotę do domu.
Polonista nie wędruje po mieszkaniach,
Nie odzywa się wchodząc ze dworu:
– Bardzo ładnie rozbieram zdania,
Czy jest jakieś stare zdanie do rozbioru?
Choćby szukał, racji i pretekstów
I tak zawsze pozostanie na uboczu –
Mniej się ceni analizę tekstu
Od banalnej analizy moczu…
Cera blada, na portkach łaty,
Rozmaite braki w kondycji,
Oświeceniem nie oświecisz sobie chaty,
Pozytywizm nie poprawi twej pozycji.
Poloniście sterczą chude żebra
Jak sztachety mizernego płotu,
Gdy się jeden raz u Zuzi rozebrał,
To się składał z orzeczenia i z podmiotu.
A jak inny zleciał kiedyś z ławki,
Bo był gapa wyjątkowa i niezguła,
To zostały zeń cztery przydawki,
Dwa zaimki i partykuła…
Polonista, niepoprawny romantyk,
Nie największym się cieszy mirem,
Ale ja mu – laury i akanty,
Ale ja mu – kadzidło i mirrę!
Ale ja go całuję w ramię,
Ale ja go podziwiam i cenię,
A ty przed nim na kolana, chamie,
Cały w złocie i volkswagenie!
Bo jeżeli jesteś i ja jestem,
To dlatego, że stojący na warcie
Polonista znużonym gestem
Kartki książek wertował uparcie
Za kajzera i za Hitlera,
I za cara, i za innych carów paru,
I dlatego właśnie nie umiera
Coś ważnego, co nazywa się Naród.
Więc zamieszczam na końcu listu
Ja, satyryk, błazen i ladaco,
Zdanie proste: – Kocham polonistów!
Rozwinięcie zdania: –
… bo jest za co!