MAŁA KROPKA. Święte słowa Jarosława Kaczyńskiego

Łukasz Warzecha w swym felietonie w „Rzeczpospolitej”, z 5 października br. tak pisze o Jarosławie Kaczyńskim: „Najważniejszy polityk w Polsce, który jednoosobowo decyduje o kursie państwa (…) serwuje opowieść, która, gdyby w nią uwierzyć, musiałaby oznaczać właściwie delegitymizację największej partii opozycyjnej jako środowiska złożonego pospołu z agentów Rosji, Niemiec i złodziei. Przy czym niektórzy łączyliby w sobie przynależność do dwóch, a może nawet wszystkich trzech tych grup.”

Tak wyrażony zarzut redaktora Warzechy wobec Jarosława Kaczyńskiego przeczy „oczywistej oczywistości”, jak zwykł mawiać prezes Prawa i Sprawiedliwości o sprawach najoczywistszych, bezdyskusyjnych i stuprocentowo pewnych. Przecież Rosja i Niemcy, spleceni nierozerwalnym, geopolitycznym węzłem budowy wału pacyficzno-atlantyckiego (PACATL), od Władywostoku po Lizbonę  – nigdy zeń nie zrezygnują, nawet w okolicznościach wojny Rosji z Ukrainą, gdy Niemcom przyszło cementować swoją lojalność na rzecz Kremla – polityką, pełną chwiejności i hipokryzji wobec Ukrainy i NATO.

Zatem, liderzy Platformy Obywatelskiej – jako partii zewnętrznej: Tusk, Trzaskowski, Sikorski, Zaleski… nie muszą się tłumaczyć komu bardziej służą – Niemcom czy Rosji? Odpowiedź jest jasna: służą w równym stopniu – jednym i drugim.

Zważywszy oczywistość, iż Niemcom i Rosji, z tych samych pobudek, zależy na osłabianiu Polski i jej pozycji na arenie międzynarodowej, wypada stwierdzić, iż służebna i tożsama z tym polityka Platformy Obywatelskiej jest ważnym taktycznie: zwornikiem niemiecko-rosyjskiego, geopolitycznego sojuszu.

Pozostaje druga część zarzutu Warzechy wobec Jarosława Kaczyńskiego, a tak naprawdę obrona Platformy Obywatelskiej przez felietonistę „Rzeczpospolitej” – przed zarzutem uprawiania procederu złodziejstwa, czyli, w tym przypadku, okradania własnego (chyba, że nie…?) państwa. Czyżby Łukasz Warzecha zapomniał o rozbiciu przez Prawo i Sprawiedliwość, po wyborach 2015 roku, post-platformianej mafii vatowskiej i przeznaczeniu, pozyskanych w ten sposób, wielomiliardowych środków na wielki program społecznego wsparcia, zainaugurowany sztandarowym 500+.

Na łamach „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”, czy pro-PO-wskich telewizji, jak TVN, można przeczytać, zobaczyć, usłyszeć jakie to szkody gospodarcze i społeczne przyniosło „pisowskie rozdawnictwo”. A przecież PiS nie rozdawał, lecz oddawał Polakom to, z czego rządy PO nas ograbiły i czego pozbawiły. Więc nie – rozdawnictwo, lecz – oddawnictwo, przekształcane konsekwentnie w trwały system społeczny – regularnie zasilający budżety polskich rodzin.

Trawestując tytuł i podtytuł felietonu Łukasza Warzechy w „Rzeczpospolitej” można orzec: „Warzecha kiedyś i dziś. Skala upadku najlepiej zapowiadającego się dziennikarza w Polsce jest porażająca.”

SZYMON GIŻYŃSKI