Choćby nie wiem jak bardzo Andrzej Wajda by się obruszał i wypierał, tytuły jego ważnych filmów pasują jak ulał do programu i dorobku politycznego rządu Platformy Obywatelskiej.
Niektóre zaś tytuły mogłyby z powodzeniem stanowić winiety konkretnych ministerstw. Na przykład: „Wszystko na sprzedaż” – Ministerstwa Skarbu; „Miłość w Niemczech” – Ministerstwa Spraw Zagranicznych; „Bez znieczulenia” – Ministerstwa Zdrowia; „Powiatowa Lady Makbet” – Ministerstwa Rozwoju Regionalnego; „Polowanie na muchy” – Ministerstwa Sportu; „Przekładaniec” – Ministerstwa Infrastruktury, a to z racji wciąż przekładanych terminów oddania do użytku dróg i autostrad.
„Ziemia Obiecana” to przecież nic innego, jak wdzięczna peryfraza słynnej zielonej wyspy.
Subtelności rządowej socjotechniki oddają obrazy: „Dyrygent” czy „Niewinni czarodzieje”, a do polityki miłości najlepiej pasuje „Zemsta”.
A jeżeli ostatecznym celem rządu Donalda Tuska ma być wpuszczenie narodu w „Kanał”, to finalnym skutkiem będą „Popioły”.