Odnośnie zapasów, jakie niedawno zafundowali – sobie i publiczności – dwaj tytani III RP warto poczynić kilka uwag o różnicy, w „czynach i rozmowach”, między Bogdanem Borusewiczem i Lechem Wałęsą, – która okazuje się, tak naprawdę podobieństwem, – czyli warto przypomnieć o tym, co i jak mówią: były prezydent RP i obecny marszałek Senatu.
Gdybym się nie ustrzegł odrobiny złośliwości wobec elukubracji Borusewicza, to zacytowałbym „Odpowiedź na „Psalmy Przyszłości” Juliusza Słowackiego: „Honor myślom, w których błyska Nowy duch i forma nowa”.
Zawstydzony swoją uszczypliwością, sięgnąłbym natomiast – wobec rozmaitych Borusewicza meskolancji – po ton łagodniejszy i cytat z Cycerona „O naturze bogów”: „Oczywistość traci na sile, jeśli jej się dowodzi”.
Gdyby zaś, w mą życzliwą recepcję Borusewiczowych perseweracji wkradła się jednakowoż – mimochodem – jakaś szczypta irytacji, to bym się nie zdołał powstrzymać przed natręctwem przywołania, na tę okoliczność, uwagi z „Prób” Michała de Montaigne: „Nikt nie jest wolny od mówienia bredni, źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem”.
No i gdzie tutaj – spyta ktoś – zapowiadane porównanie Borusewicza z Wałęsą?
Wałęsa jest lepszy: wszelkie brednie wypowiada bez najmniejszego wysiłku.