AŻ TAK. Najgroźniejsi są pretendenci

Dzisiaj na świecie cztery mocarstwa prowadzą grę o wszystko. Pierwszą parę stanowią USA i Chiny – rywalizujące ze sobą o światowy prymat. Chiny i USA skupiają się na tej rywalizacji tak bardzo, iż zdają się nie doceniać (zwłaszcza USA) zagrożenia ze strony dwójki pretendentów: Niemiec i Rosji, które to mocarstwa postępują zgoła inaczej: zgodnie ze sobą współpracując i budując wał pacyficzno-atlantycki (PACATL – określenie moje Sz. G.), od Władywostoku po Lizbonę – sięgają po władzę nad całą Euroazją.

USA i Chiny, i cały pozostały świat muszą dzisiaj pamiętać o czterech kluczowych sprawach.

Po pierwsze. Zjednoczenie Niemiec w 1870 roku – profitowało dwiema wojnami światowymi.

Po drugie. Kiedy tylko, na długiej przestrzeni dziejów, Niemcy i Rosja zespolą swoje cele, interesy i środki – najpierw śmierdzi wojną, a później – najczęściej do wojny dochodzi.

Po trzecie. Skutki zjednoczenia Niemiec w 1990 roku, na naszych oczach, z roku na rok – gwałtownie eskalują.

Po czwarte. Putin oceniając konsekwencje upadku ZSRR wyrokował, iż skończy się to katastrofą dla świata; w myślach dodał zapewne: zachodniego. Już wtedy Putin wiedział, że Niemcy, po swym zjednoczeniu – wygłodzone imperialnie i zawsze niesyta imperialnie Rosja połączą swe potencjały i zagrożą światu – tzw. zachodniemu.

 

SZYMON GIŻYŃSKI