Nie: dla niemieckiego super-państwa

Gratulując panu europosłowi Arkadiuszowi Mularczykowi inicjatywy założenia Intergrupy Trójmorza w Parlamencie Europejskim pragnę jednocześnie odnieść się do Jego felietonu „Trójmorze – klucz do równomiernego rozwoju UE” – pomieszczonego w Bożonarodzeniowym numerze tygodnika „Sieci”.
Już sam tytuł tekstu pana europosła skłania do próby innego rozłożenia merytorycznych akcentów. Bowiem nie jest tak, że równomierny rozwój Unii Europejskiej jest jej pierwotnym, samoistnym i kluczowym problemem. Jest nim natomiast nierównowago polityczna UE – zburzona uzurpatorską dominacją Niemiec, zmierzających wprost do zainstalowania na całym obszarze Unii niemieckiego super-państwa. W tym celu Niemcy skonstruowały i realizują w Unii Europejskiej modele trzech prędkości: Formuły 1 dla Niemiec; rajdowej dla Francji, Włoch i ewentualnie – Hiszpanii oraz ruchu pieszego: dla pozostałych państw.
To Unia Europejska, jako strukturalna całość, powinna zarządzać realnymi mechanizmami, uniemożliwiającymi Niemcom ich uzurpatorską ekspansję.
Co, szczególnie w ostatnich dwóch dekadach, sprzyjało i nadal sprzyja Niemcom? Przyjazny kontekst geopolityczny. Zaraz po swoim zjednoczeniu Niemcy sprzymierzyły się z Rosją na rzecz budowy wspólnego, euroazjatyckiego, atlantycko-pacyfistycznego wału – od Lizbony po Władywostok. Przymierzu Niemiec z Rosją patronowała również polityka „demokratycznych” prezydentów Stanów Zjednoczonych – w tym szczególnie Joe Bidena – upatrujących w Niemczech swego najważniejszego sojusznika w Europie.
Czy ten nieprzyjazny Polsce, geopolityczny trend może się zmienić? Już się zmienia. Geopolityka, w wymiarze globalnym, wyłamywać się bowiem zaczyna z okowów determinanty geograficznego sąsiedztwa. Porozumienie państwa BRICS, porozrzucane przecież po wszystkich ziemskich półkulach, z powadzeniem neutralizuje dolegliwość nałożonych sankcji na Rosję, po jej napaści na Ukrainę. Polska, położona między Niemcami i Rosją, na przestrzeni naszych ponadtysiącletnich dziejów – musiała się stale zmagać z niemiecko-rosyjskim zagrożeniem, aż po utratę niepodległości w 1795 i w 1945 roku.
Jednakowoż wiele wskazuje na to, iż niemiecko-rosyjskie kleszcze mogą tracić swą złowieszcza skuteczność. Atlantycko-pacyficzny (PACATL), niemiecko-rosyjski, geopolityczny wał, od Lizbony do Władywostok, może zakłócać strategiczny balans między USA i Chinami i być – dla obu supermocarstw – nie na rękę.
Błędem ze strony nowotworzonej administracji Stanów Zjednoczonych byłoby przejęcie postbidenowskiego spadku i pasowanie Niemiec na najważniejszego partnera USA w Europie. Wywoływałoby to natychmiastową, symetryczną odpowiedź Chin w postaci także strategicznego skonsolidowania i rozszerzenia formacji BRICS.
Jestem przekonany, że zbliża się ta chwila, gdy Chiny i USA – każde z własnych powodów – uznają, iż ważne dla ich interesów byłoby, żeby Niemcy od Rosji „coś” rozdzielało. To „coś” to przecież nic innego, jak Trójmorze. Z Polską w ważnej roli, także jako gospodarza – najbliższego kwietniowego Szczytu Trójmorza w Warszawie. Po zaprzysiężeniu, 20 stycznia br., po zaprzysiężeniu na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump otrzyma oficjalne zaproszenie na warszawski szczyt Trójmorza (28/29 IV 2025 r.)
SZYMON GIŻYŃSKI