To nie przenosiny, to wynosiny

Liceum imienia Juliusza Słowackiego jest dla Częstochowy wielką cennością. Bez takich historycznych gimnazjów – dzisiaj liceów – jak „Traugutt”, „Sienkiewicz” i – właśnie – „Słowacki” nie istnieje częstochowska tożsamość, częstochowska opowieść: wielorakie – częstochowskie – wątki rodzinne i towarzyskie.

Sam pomysł władz miasta opuszczenia budynku przy Kościuszki 8 – przez młodzież i nauczycieli – na czas spodziewanego remontu jest niedopuszczalny i absurdalny. Po pierwsze, wszystko wskazuje na to – także fachowe ekspertyzy – iż taki remont da się przeprowadzić sukcesywnie: w okresie wakacji, ferii i bezkolizyjnie – w okresie roku szkolnego. Po drugie, groteskowość pomysłu przenosin (a w zasadzie: wynosin) „Słowaka” gdzieś na częstochowskie antypody można porównać chyba tylko do próby przeniesienia Teatru imienia Adama Mickiewicza do Domu Kultury „Kolejarz” lub – jeszcze ciekawiej – do któregoś, z położonych na peryferiach, upadłych zakładów pracy.

Wskutek nieszczęsnego pomysłu władz miasta (mającego jakoby jakiś komercyjny kontekst i podtekst?) powstał silny konflikt i protest: społeczności szkolnej i miejskiej. Nie ma na co czekać: nauczyciele „Słowackiego” chcą spokojnie uczyć, a młodzież „Słowackiego” – uczyć się. U siebie: Częstochowa, Kościuszki 8.

Dlatego zaproponowałem przedstawicielom Rady Pedagogicznej kilka pomysłów, przede wszystkim ten, by, jak najszybciej, na terenie szkoły, doszło do spotkania wszystkich dziewięciu częstochowskich parlamentarzystów, najlepiej z udziałem prezydenta Częstochowy, Krzysztofa Matyjaszczyka. Jestem przekonany, iż prezydent Matyjaszczyk usłyszałby wówczas zgodne i jednobrzmiące stanowisko, optujące za pozostawieniem społeczności „Słowackiego” w spokoju, na miejscu, czyli u siebie.

Władze miasta, w tym prezydent, gdy zajdzie taka konieczność, wcale nie muszą być jedynym adresatem przychylnego „Słowackiemu” stanowisku wszystkich częstochowskich parlamentarzystów. Pozostają przecież: wojewoda, minister edukacji, minister kultury i dziedzictwa narodowego, premier…

A zgodne stanowisko parlamentarzystów, niezależne od przynależności i opcji politycznej, ma swoje znaczenie. Jak pamiętam, w historii Częstochowy, ostatnich kilkunastu lat, było podejmowane kilkakrotnie. I zawsze z pozytywnym skutkiem.

Szymon Giżyński